Najnowsze wpisy


Kamil i spółka :D
17 stycznia 2016, 14:12

 1. Gdzieś tam daleko...

Dzyń, dzyń, dzyń to dzwoniła Emilia. Kamil podszedł do słuchawki i powiedział

- Halo?

- Hej, co dziś robimy?- Powiedziała Emilka. Miała słodki głos. Emilka to przyjaciółka Kamila. Miała czarne, farbowane włosy, zielone oczy i piegi.

-Może pójdziemy do Darka i idziemy na plac zabaw.

- Oky, tylko, o której?

-Pff, możemy i teraz?

-No oky to spotykamy sie na placu zabaw a ja dzwonie po Darka.

Rozłączyła się. Kamil to wysoki, niebieskooki chłopiec z ciemnymi włosami. Od wakacji podkochuje się sie w Emilce. Bardzo chciałby jej o tym powiedzieć, ale sie boi się. Nie mam odwagi, powtarzał sobie to samo. A może dziś tak jej sie spytać gdybym ją do domu odprowadzał, nie nie to by było płytkie. A może do niej napisać, nie nie nie to nie wchodzi w rachubę Kamil tak myślał, gdy szedł na plac. Czekał na Emilkę i Darka niecałe trzy minuty.

- Dawno sie stary nie widzieliśmy-powiedział Darek. Darek był wyższy od Kamila i bardziej umięśniony. Miał blond włosy i piwne oczy. On, Kamil i Emilka razem chodzili do tej samej szkoły i chodzili do tej samej klasy. Byli w 2B gimnazjum.

- Taa sześć godzin- powiedział znudzony Kamil.

-Tylko? To chyba aż.

-Nie przeczę.

-Ej moja mama wyjeżdża na trzy dni z tatą. Chata wolna- krzyknął Darek

-Darek zamknij sie, ktoś nas jeszcze usłyszy-powiedziała Emilka

-Pff, na tym pustkowiu-odpowiedział jej Kamil bawiąc sie piaskiem.

Rozejrzeli się rzeczywiście nikogo nie było. A przecież była osiemnasta. O tej godzinie to pełno ludzi. Cała trójka jak i szkoła mieli wolne. Całe dwa tygodnie z tymi idiotami pomyślał Kamil. Nagle sobie zdał sprawę, że od przyjścia przyjaciół wpatruje się sie bez przerwy w Emilkę. Na szczęście ona tego nie zauważyła, ponieważ huśtała sie na huśtawce. Dziś Emilka miała włosy spięte w kucyk. Włosy, gdy ma rozpuszczone sięgają jej do pasa. Dziś jej sięgały trochę wyżej. Miała na sobie dziurawe, krótkie ogrodniczki i szarą bokserkę pod nimi. A na stopach różowo-jaskrawe trampki. Trochę to dziwne, bo Emilka zawsze nosi baletki. Darek natomiast miał dżinsowe spodnie sięgające do kolan i biało-czarno bluzkę. Jak na osiemnastą dzień był gorący? Bardzo bym chciał, aby była już zima za gorąco jest pomyślał Kamil. I jeszcze sobie przypomniał, że ma przeczytać lekturę, która składa się z sześciuset stron. Jak o tym myślał to robiło mu sie nie dobrze. I do tego wypracowanie dla profesor Burak. Profesor Burak uczyła ich biologii, co można się domyślić po jej nazwisku. Ale nazwisko do niej pasuje, była to niska, pulchna zawsze czerwona na twarzy kobieta o krótkich czarnych włosach. Była to jego najbardziej znienawidzona nauczycielka i szkole i wogule wszędzie. Ona się go uczepiła, cały czas sie na niego darła. Ale czemu powtarzał sobie Kamil. Jego ulubiony nauczyciel nazywał się...Dobra nie ma takiego żadnego nie lubił. Z wyjątkiem pani od wf. Tylko ona jest miła dla niego.

-Te myślogłowy obudź sie z transu- powiedział do niego Darek.

Dopiero teraz zobaczył, że Emilka klęczy koło niego, bo upadł. Leżał na piasku, który leżał na placu zabaw.

-Co się stało? -Zapytał się ich Kamil.

-My mamy wiedzieć to ty nam odpowiedz bawiłeś się piaskiem, kiedy nagle upadłeś-powiedziała Emilka.

-No i tak leżałeś pięć minut, na początku myśleliśmy, że walisz nas w konia, ale sie nie odzywałeś, stary myślałem, że coś cie opętało- rzekł Darek.

Wszyscy z ich trójki mieli swoje pseudonimy wymyślone, ale ich nie używali.

Darek to był Lunatyk.

Emilka to Dupeczka a Kamil to rogacz. Ale tego nie używali chyba, że w wyjątkowych sytuacjach.

- Ale jak sie to stało? - Zapytał Kamil

- To ty nam to powiedz- zaprzeczył Darek.

- Nic nie pamiętam- skłamał Kamil

- To Dziwne - powiedziała Emilka.

- Teraz pacz i nie zemdlej tam idą Gang Marihuany- powiedział Darek

I miał racje. Gang Marihuany to pięciu umięśnionych chłopaków. Byli z 2A. Nikt ich nie lubił. Szef gangu był najwyższy. Kamil dobrze go znał. To był Tomek pseudonim Goryl. Goryl miał ciemne, ulizane włosy, piwne oczy, był wysoki o wiele wyższy od Kamila a nawet od Darka. Był chyba najbardziej napakowany. Szli ku nim. Emilka sie na nich spojrzała i powiedziała tylko spływamy. Nie musiała dwa razy powtarzać. Odrazy ruszyli pędem w stronę domu Darka, który jest po innej stronie niż dom Emilki i Kamila. Ale gang ich dogonił złapał Emilkę I Darka za bluzki i uniósł ich o więcej niż trzy cale. Emilka na darmo wymachiwała nogami tak samo Darek. Emilka zaczęła krzyczeć, ale chłopak zatkał jej usta dłonią. Goryl podszedł do Kamila.

- Mamy drobny rachunek, co śmieciu? - Powiedział Goryl.

-Nie masz prawa mnie tak nazywać- powiedział cicho Kamil czując, że uszy mu się czerwienią.

- Ooo pan mądraliński się znalazł- zaśmiał się Goryl.

Dał dziwny znak i ruszyli w ciemne miejsce a że już na pewno jest po dwudziestej, bo było już ciemno i latarnie sie zaczęły zapalać napewno zaraz będzie dwudziesta pierwsza. Staneli pod ciemnym drzewem.

- I co już taki nie jesteś odważny? - Zakpił Goryl uśmiechając się głupio.

- Zamknij się- powiedział Kamil, ale natychmiast tego pożałował, bo dwóch mięśniaków ruszyło w jego stronę.

-Uuu ktoś tu ma niewyparzony język chyba czas ci pokazać jak się odzywać do lepszych - powiedział Goryl a zachwile zaczął się śmiać. Gdy nagle AUUU ktoś krzyknął. To był mięśniak, który trzymał Emilkę.

- Hahahaha chyba nie mówisz o sobie- powiedziała czerwona Emilka, bo była naprawdę zdenerwowana.

-No dobra to dwa języki dziś wyparzymy- powiedział Goryl i cała ekipa zaczęła się śmiać.

- O co ci chodzi? ZOSTAW EMILKEE...- Krzyknął Kamil, bo następny ją złapał i zaczął ją kopać a ona się tylko zginała z bólu-ZOSTAW JĄ OBLECHU...- Zaczął teraz naprawdę głośno się drzeć i ruszył na pomoc Emilce-SPIERDALAJ OD NIEJJJJ...

- O pan łaskawy się znalazł- zaśmiał się Goryl

Teraz to i Kamil był w powietrzu, bo Goryl go złapał.

- Nie jest ci teraz do śmiechu.- Uśmiechnął się sie szyderczo Goryl.

Kamil był dwie stopy nad ziemią. Gdy Goryl zaczął go walić pięścią, Darka zaczął bić inny, a Emilka tylko jękała z bólu, bo inny cały czas ją bił. W końcu coś huknęło tak głośno, że Goryl i jego banda rzucili jak śmiecie przyjaciół i uciekli. Gdy leżeli tak z dziesięć minut, bo wszystko ich bolało. Gdy wkońcu się podnieśli Kamil zobaczył, że Emilka cała krwawiła a Darek miał liczne siniaki, bo jakiś chłopak zaczął go rzucać po drzewach.

- O co im chodziło? - Powiedziała Emilka ledwo stojąc.

- Oni na wszystkich napadają- odparł Kamil.

Odprowadzili w milczeniu Darka a potem poszli znowu przez park i aż do ich ulicy. Emilka i Kamil mieszkali na tej samej ulicy, różniło ich tylko kilka domów.

- No i wreszcie ul. niebieskich migdałków...Ciekawe, kto wymyślił tą nazwę? - Zapytał Kamil próbując pocieszyć Emilkę. Emilka jak zauważył, gdy przeszli koło latarni miała w oczach łzy.

- Emilka czemu płaczesz? - Powiedział Kamil.

- Bo...Bo j-ja się b-b-boje i-ich- wyszlochała Emilka.

- Ale teraz napewno nie wrócą-powiedział Kamil- a jak wrócą to wezmę o...- Zawachał się rozglądając się dookoła-wezme o ten kij-podniósł gruby kij- i zacznę ich nim bić o tak- i wymachiwał kijem we wszystkie strony. Znał Emilkę od dziesięciu lat.

-Hahaha z-zabawny jesteś K-K-Kamil- i złapała ją czkawka.

- I ten, który cię kopał dostanie z buta i kijem w głowę o tak- i zrobił dziwny unik.

Emilka zaczęła się śmiać przez czkawkę, co dziwnie było słychać jak szczekanie psa, ale i tak słodko wyglądała cała czerwona i zalana łzami.

- No już jest późno- powiedział Kamil- a moi rodzice wyjechali na narty z Gosią ( Gosia to młodsza siostra Kamila).

- Hahaha dziwny zbieg okoliczności, bo moi też, ale z Filipem, Adamem, Wiktorem i Ewą- powiedziała Emilka z uśmiechem na całą twarz ( Filip, Adam, Wiktor i Ewa to czworaczki).

Gdy doszli do jej domu, który był naprawdę duży, bo jej rodzice było bogaci. Emilki dom był żółty i wysoki ze ślicznym, dużym balkonem należącym do niej. Koło domu był śliczny ogród i fontanna.

- No jak byś coś chciała do zadzwoń to do ciebie przyjdę i cie pocieszę - powiedział Kamil.

Wiedział, że dobrze zrobił mówiąc jej to. Nagle, Emilka podeszła do niego bliżej. Dosłownie bliżej. Ich ciała się dotykały. Kamil chciał uciec, ale stał jak wryty i sparaliżowany do ziemi. Emilka złapała jego rękę. Kamil się wystraszył. Ona podsunęła twarz do niego a on mógł policzyć jej piegi...